Pola i Piotrek – przygoda w mieście

Pola wyplata na malutkich krosnach obrazek do domku dla lalek. Pracuje w skupieniu. Z uśmiechem na twarzy. Bardzo lubi te – jak mówi mama – chwile pełne twórczej pasji. Jeśli wierzyć słowom mamy, każdy z nas ma w sobie cząstkę artysty, kogoś kreatywnego. W ich POGodnym domu na pewno, choć u każdego ta kreatywność ma inne oblicze. U Poli związana jest ze słowami, z farbami, kredkami, a ostatnio także z kolorową włóczką. U Piotrka bardziej ze sznurkiem, klejem, drewnem i wypalarką – lubi strugać, tworzyć różne konstrukcje, a ostatnio także je ozdabiać, i oczywiście ze sportem – wciąż wymyśla nowe ewolucje na hulajnodze. Tata w niesamowity sposób łączy smaki i powstają z tego wyśmienite dania i przetwory, a mamy kreatywność widać w urządzaniu wnętrz i ogrodów, w rozwiązywaniu sytuacji trudnych i spędzaniu wolnego czasu. A to wciąż nie koniec listy! Rodzice wiele razy mówili, że pasja, radość tworzenia i wymyślania, to coś, co jest dla nich bardzo ważne, i o co chcą bardzo dbać.

Tutaj możecie posłuchać tej opowieści – czyta Katarzyna Puchalska

Pola też ma takie postanowienie, bo sama widzi, jak to przyjemnie robić choćby – tak jak teraz – obrazek do domku dla lalki. Wymyślać go, przeplatać nitka po nitce. I co ważne, ta przyjemność pojawia się już w czasie pracy, a nie dopiero wtedy, gdy obrazek jest gotowy i widać efekt. Czasem w ogóle nie wiadomo, co powstanie.

W tej chwili krążą jej po głowie morskie motywy, białe fale, niebieskie i turkusowe pasma wody. I uśmiecha się na wspomnienie wodnych wakacyjnych przygód. A było ich trochę, prawda? Patrzy na łódeczkę Rusałkę, zrobioną z kory przez dziadka. Tu znowu dała o sobie znać kreatywność i… miłość do wnuczki. Ileż dobra może się wiązać z taką małą, niepozorną łódeczką. Ileż miłych chwil z nią spędziła, puszczając ją po jeziorze, ale także w misce z wodą w domu! I ileż razy przeżyła dzięki niej piracką przygodę! A cóż to? Czyżby znowu ją wzywała?

Bo wyraźnie słyszy głos kapitana:

– Kto rusza ze mną na poszukiwanie skarbów?! – Tym razem Jack Sparrow mówi dokładnie tak, jak wujek Waldek. Zagadka szybko się wyjaśnia i okazuje się, że to JEST wujek Waldek zapraszający na wyprawę. Stoi w drzwiach pokoju Poli i patrzy pytająco.

– Chciałabyś?

A więc to szansa nie na wyobrażoną, ale na całkiem realną przygodę! Yuhuuuu Poli i Piotrka nie trzeba zapraszać dwa razy. Są gotowi ruszać choćby zaraz i jedno przez drugie dopytują, o jakie skarby chodzi i jak bardzo niebezpieczna będzie ta wyprawa. Im bardziej niebezpieczna i mrożąca krew w żyłach, tym oczywiście lepiej!

Tu następuje małe rozczarowanie, bo okazuje się, że szeregu przerażających przygód wujek nie przewiduje, ale mimo to, Pola i Piotrek podejmują wyzwanie. Okazuje się, że nie trzeba go szukać daleko, bo wystarczy wyjść z domu i przejść kilka przecznic. Skarby w promieniu kilometra od ich miejsca zamieszkania? Patrzą na wujka z powątpiewaniem w oczach. On tymczasem włącza jakąś aplikację w telefonie i podaje wskazówkę: “gołąb, strażnik skarbu, patrzy na kawkę”.

– I co dalej? – pyta Piotrek.

Okazuje się jednak, że to koniec informacji. “Gołąb patrzy na kawkę” – cóż to może znaczyć??? Czy wujek coś z tego rozumie? Nie wiadomo. Minę ma tajemniczą. A Pola i Piotrek zupełnie nie wiedzą, jak się do tego zabrać. Piotrkowi brzmią w uszach zasłyszane w czasie tych wakacji słowa, że podstawowe wyposażenie poszukiwacza przygód to ciekawość, a także szeroko otwarte oczy. Odwraca więc wzrok od wujka i zaczyna się rozglądać. Z zaciekawieniem, powoli i dokładnie. Jak to dobrze, że Pogodna Mama interesuje się ptakami. Dzięki temu dzieciaki wiedzą kogo szukać. Gołębi nawet nie trzeba wypatrywać, jest ich sporo. Ale kawki? Ani jednej.

– Pola, ty patrz na lewo, ja na prawo… – Piotrek rozdziela zadania. We dwójkę powinno być łatwiej. Ale na razie ani jego, ani Poli szeroko otwarte oczy nic nie wychwyciły. Robią zmianę – siostra patrzy na prawo, a on na lewo. I znowu bez rezultatu… jest sklep obuwniczy, przystanek autobusowy, klatka schodowa, bar mleczny, ale… chwileczkę… Piotrek cofa wzrok. Tak! Bar mleczny GOŁĄBEK! Może to jest dobry trop? Niemal w tej samej chwili, słyszy wołanie siostry:

– Mam! Patrzcie – kawiarnia “Mała KAWKA”!

A zatem mają obydwa ptaki! Lokale mieszczą się po przeciwnych stronach ulicy, więc gołąb faktycznie patrzy na kawkę. Co dalej? Podchodzą do baru. Przy drzwiach wejściowych wisi szyld z gołębiem. Gdy przyglądają się uważniej, widzą niewielki, doskonale ukryty pojemniczek. To to! Teraz cała sztuka polega na tym, by wyjąć go niepostrzeżenie i na zamieszczonej karteczce wpisać swoje imię i datę. A w tym samym czasie wujek odczytuje z aplikacji ciekawostkę związaną z tą skrytką, ulicą i obydwoma lokalami. Okazuje się, że lubiła tu bywać pewna podróżniczka i pisarka w jednej osobie. Najpierw szła na kawę, i zawsze przy tym samym stoliku opisywała swoje przygody, a potem, po drugiej stronie ulicy wpadała na pyszne pierogi.

Takich skarbów ukrytych w mieście – jest znacznie więcej. Ileż ciekawostek i tajemnic skrywa czasem najbliższa okolica! Pola i Piotrek przypominają sobie, że podobne wrażenia mieli podczas spaceru z przewodnikiem.
Najpierw nie chcieli iść, obawiali się, że będzie długo i nudno – a tymczasem pani Hanka znała tyle ciekawostek, tyle przygód dawnych mieszkańców miasta i historii związanych z ulicami, domami, że wszyscy słuchali z wypiekami na twarzy. Opowiadała nie tylko o ważnych osobistościach i wydarzeniach historycznych, ale też o tym gdzie i w co lubiły się bawić dzieciaki, które tu kiedyś mieszkały, w jakich żyły warunkach, co jadły i jakie legendy krążyły o ich niektórych wygłupach. Podobało im się do tego stopnia, że kiedy przyjechały do nich kuzynki, Pola z Piotrkiem zorganizowali dla nich podobny spacer. Przygotowali nawet książeczki z obrazkami i zadaniami do wykonania.

Jedna ze stron poświęcona była uprawianiu sportu w najbliższej okolicy. Tworząc ją sami byli zaskoczeni, jak wiele było do zaznaczenia. Skwerek, na którym ich sąsiadka, Pani Monika co tydzień zaprasza wszystkich chętnych na jogę na trawie; park, w którym klub Wesołych Emerytek spaceruje codziennie z kijkami; i oczywiście boisko, na którym Piotrek trenuje piłkę nożną, a także mały placyk, który chętnie przemieniliby w skatepark.

Oprócz tego siłownia na świeżym powietrzu, gdzie co chwila widzi się ćwiczących. Pogodni Rodzice chodzili tam regularnie ze swoimi znajomymi, a raz na jakiś czas towarzyszył im nawet trener. Mama i Tata wracali wtedy do domu zdyszani, spoceni, z czerwonymi policzkami i wielkimi uśmiechami. Kolejne punkty na sportowej mapie okolicy to – Klub Seniora Piechura, ale też plac, na którym rok temu wyznaczono start i metę biegu. POGodni wzięli w nim udział całą rodziną, a potem kibicowali cioci Róży startującej na najdłuższym dystansie. Tak wysportowanej i nieustraszonej kobiety nie ma w całej rodzinie. Ciocia biega regularnie już od kilku lat, oprócz tego ćwiczy w klubie, a raz wystartowała nawet w nocnym biegu z przeszkodami. I to takimi, które Pogodnym wydawały się zupełnie nie do pokonania. Na mecie stali trzymając własnoręcznie zrobiony transparent z jej imieniem. I głośno krzyczeli na całe gardło, by dodać jej sił na ostatniej prostej. Byli z niej tacy dumni! Z innych zawodników też. I z kibiców. Rodzice mówili, że aż miło popatrzeć, jak ludzie potrafią się wzajemnie wspierać. Więc to miejsce na sportowej mapie okolicy trzeba było zaznaczyć obowiązkowo!

W tym momencie Poli wpada do głowy genialny pomysł! Przecież już niedługo Piotrek obchodzić będzie urodziny! Podchody z szukaniem skarbów na pewno sprawiłyby mu wiele radości. Pola wyjawia swój pomysł wujkowi Waldkowi i rodzicom, i prosi ich o pomoc w jego realizacji. Oni też są zdania, że to byłaby nie lada atrakcja i wkrótce w wielkiej tajemnicy ruszają przygotowania. Trzeba wymyślić zadania, odpowiednio oznakować okolicę, przygotować mapki, zaprosić gości… Pola po raz pierwszy aż tak bardzo czeka na urodziny brata. Musi się też pilnować, by nie zdradzić niespodzianki przed czasem. Czy to łatwe? O, nie! Ileż to razy musiała gryźć się język, bo niewiele brakowało, by powiedziała Piotrkowi, że Matylda trochę boi się ciemności, że Amelka wymyśliła fajne zadanie, że Kajtek weźmie krótkofalówki, a Kuba i Olek mają plan, by straszyć innych uczestników zabawy. To naprawdę wielka sztuka udawać, że nic się nie dzieje, gdy dzieje się właśnie tak dużo i to w dodatku tak ekscytujących rzeczy!!!

Gdy w dniu urodzin po pysznej kolacji z deserem, rodzice proponują dzieciakom wieczorny spacer w ciemnościach, Piotrek niczego nawet nie podejrzewa. Przyjęcie dla rodziny zaplanowane jest na weekend. Gdy tylko wychodzą na dwór, w mroku rozbrzmiewa głośne Sto lat. Co za niespodzianka! Są koledzy i koleżanki, z latarkami w rękach, albo z czołówkami. Co tu się dzieje? Piotrek jest jednocześnie wesoły a chyba wręcz szczęśliwy, ale i ciut zdezorientowany. Co to wszystko znaczy? Gdy okazuje się, że to wieczorna urodzinowa gra terenowa, przygotowana specjalnie dla niego, aż mu z wrażenia brakuje słów.

Przez kolejną godzinę (a może dwie? Czas mija tak szybko, gdy jest wesoło), dzieciaki i dorośli chodzą i biegają po okolicy. Szukają skrytek i wykonują zadania. Wcale nie takie łatwe – są tam i działania matematyczne, i pytania z wiedzy historycznej o okolicy, i ćwiczenia fizyczne, i zadania wymagające kreatywności i współpracy.

Matylda z wrażenia zapomniała chyba o strachu przed ciemnością, tym bardziej, że Kuba i Olek, chyba również z wrażenia, zapomnieli o straszeniu, Kajtek na szczęście pamiętał o krótkofalówkach. A Amelka cieszy się, że jej zadanie wszystkich bardzo rozśmieszyło. Bo jak tu się nie śmiać, gdy polecenie brzmi: “stwórzcie trzyosobowe rzeźby ilustrujące hasła “Wspinaczka wysokogórska”, “Spacer po lesie” i “Ależ ciepły i lekki ten śpiwór!”.

To naprawdę porządna dawka dobrej zabawy, przyjaźni, radości i szczęścia! Według Piotrka to chyba najlepsze z jego dotychczasowych urodzin i bardzo wszystkim dziękuje za tę niezwykłą niespodziankę. Wujek Waldek przebąkuje coś o dobrej wróżce, i puszcza ukradkiem oko do Poli.
Rano dziewczynka znajduje na swoim biurku niewielki patyk z rączką ozdobioną fantastycznymi wzorami. Obok leży karteczka z napisem “Magiczna różdżka dla Dobrej Wróżki”. Wiadomo, od kogo, prawda?

I magia zadziałała od razu – zniknęło zmęczenie i zniechęcenie do wstawania. Potem pyszne śniadanie, które w magiczny sposób udało się zrobić sprawnie dla całej rodziny, i plecak, który jakoś tak szybko się spakował, jak jeszcze nigdy dotąd, a na koniec wesoła droga do szkoły. Przed budynkiem POGodny tata przytula ich na pożegnanie i patrzy, jak wchodzą po schodach. Tuż przed drzwiami zatrzymują się jeszcze, by spojrzeć na niego przed założeniem maseczek, uśmiechają się, a Pola macha trzymaną w ręku różdżką i woła “Dobrego dnia, Tato, do zobaczenia!”.

***

Autor tekstów opowiadań: Katarzyna Puchalska

Czyta: Katarzyna Puchalska

Autor zdjęć: Katarzyna Suśniak

Autor muzyki: Karumi Steel

Projekt i wykonanie laleczek: ZręczneLudki